„EGO” to w dosłownym tłumaczeniu z łacińskiego: „JA”. Owe „JA”, zarówno na poziomie świadomym jak nieświadomym, obejmuje wszystko, co łączy się z naszym poznaniem samego siebie, a przede wszystkim naszymi uczuciami, marzeniami i pragnieniami. „JA” to prawdopodobnie najbardziej świadomy aspekt naszej jaźni, czyli tzw. „tożsamości”, która decyduje o tym, jak MY rozumiemy siebie, szukając poparcia naszej teorii w świecie zewnętrznym. Wiele klinicystów i teoretyków psychoanalizy zastanawia się jak na owe „JA” wpływają media społecznościowe, ale ja zastanawiam się również jak również owe „JA” wpływa na nasze „EGO”, czyli na nasze wewnętrzne „JA”.
EGO sprawia, że mamy skłonność do koncentrowania się głównie na sobie, sprawiając, że wszystkie wydarzenia wokół odnosimy głównie do siebie. Nasze EGO pragnie nieustannej aprobaty i pochwał stawiając nas w centrum całego wszechświata, w swojej skrajnej formie czyniąc nas często egocentrykami. Według mnie świat wirtualny, a przede wszystkim media społecznościowe bardzo sprzyjają rozwojowi EGO, w kierunku, który nie sprzyja naszemu zdrowiu psychicznemu. W tym tekście pragnę jednak zwrócić uwagę, dlaczego jest zatem tak bardzo korzystny dla rozwoju marek.
Zdecydowana większość z nas, gdy wchodzi na Facebook, Instagram czy Twitter pierwszą rzecz, na którą zwraca uwagę to powiadomienia. Czy ktoś do mnie napisał, czy mam może nowego znajomego, czy ktoś polubił moje zdjęcia, a może dodał komentarz? Musimy wiedzieć, czy zdjęcie, które akurat dodaliśmy zwróciło uwagę „moich znajomych”, a pełnym story zainteresowała się większa liczba osób. Może ktoś udostępnił moje treści lub oznaczył mnie na wspólnym zdjęciu? Pragnienie uznania i bycia zauważonym sprawia, że potrafimy poświęcić kilkadziesiąt minut, a niektórzy nawet godzin, by stworzyć idealne zdjęcie, video lub tekst. Wbrew temu, że niektórzy mówią, że im nie zależy na popularności, to nadal mówią do ludzi, którzy ich słuchają. Świadomie zrzeczenie się mediów społecznościowych i głośne komunikowanie o nich to nadal komunikat i skupianie na sobie uwagi. Często jednak jest to tylko pozorne zachowanie, gdyż nadal udzielamy się na forach i YouTube, które są mediami społecznościowymi, na których dzielimy się treścią, takimi jak pozostałe.
EGO sprawia, że lubimy być w centrum uwagi, a osobom, które źle się czują wśród dużej ilości ludzi pozwala skupić na sobie uwagę, choćby kontrowersyjnym tekstem lub hejterskim komentarzem. W mediach społecznościowych nauczyliśmy się nawet zapożyczać popularne w danym dniu treści, by stać się zauważonym. Właśnie taka jest funkcja hasztagów – możliwością celowego podpięcia się pod panujący trend. Niezwykłym zjawiskiem stało się też zapożyczanie czyichś urodzin w celu skupienia uwagi na sobie. Wiele osób wrzuca wspólne zdjęcie razem z obchodzącą urodziny osobą, by zaakcentować wagę tej osoby w naszym życiu. Nasze EGO jest w stanie zapożyczyć święto innej osoby, by przez chwilę błyszczeć na socialach. Z tym samych powodów lubimy zdjęcia z celebrytami, by skorzystać z ich blasku, czyli mówiąc wprost: zasięgu.
Przejdźmy do marek.
Wielu specjalistów ds. mediów społecznościowych mówi na temat istotności komunikowania się z naszymi odbiorcami, zadawania pytań i angażowania klientów. Jest to sposób, jednak na utrzymanie relacji z osobami, które znają już nasz produkt bądź markę. Odsetek osób, który jesteśmy w stanie zachęcić do jakiejkolwiek reakcji, jest podobny średniej konwersji na sklepach internetowych – do 1% (nawet do 0,5% jeśli wziąć pod uwagę znajomych i pracowników). Czyli konto na FB, które jest prowadzone dobrze i ma 1000 lajkujących , otrzyma między 5 a 10 aktywności średnio pod postami miesięcznie. Liczba ta, jednak cały czas maleje, bo Facebook w coraz większym stopniu ucina zasięgi postów Fanpage’u na rzecz postów prywatnych, a przede wszystkim sponsorowanych. Warto jednak zauważyć, że są konta, które wyłamują się z tego schematu, gdyż udało im się zbudować społeczności zaangażowane.
Jak zbudować zaangażowanie bazując na EGO naszych odbiorców? Przede wszystkim zainteresować się nimi. Skoro każde otwarcie portalu zaczynamy od weryfikacji, kto i co nam zalajkował lub napisał, to od razu zauważymy markę, która się nami „zainteresowała”. Hasztagi umożliwiają nam np. znalezienie osób, które interesują się konkretnymi dziedzinami i w komentarzach połechtać ich EGO pisząc do nich. Nie wystarczy jednak angażować się jednorazowo i powierzchownie. Musimy wytworzyć poczucie ciągłości relacji i skupienia naszej uwagi na danej osobie. Jeśli dana osoba będzie czuła, że nasze wiadomości potwierdzają jej postrzeganie siebie i punkt widzenia, chętniej zainteresuje się też nami. Wartość danego konta urośnie, jeśli poczuje w nim poparcie widzenia swojego JA. Publikujemy, by inni nas oglądali. Oglądamy, by móc się porównywać. Wchodzimy w relacje, by budować wokół siebie społeczności. Chcemy słuchać opinii innych, by potwierdzić naszą opinię o nas samych.
Marta Wójcik
Współwłaściciel agencji marketingowej DO IT crew w Białymstoku, Specjalista ds. planowania i wdrażania strategii marketingowej